9
maja radni spotkali się na 25. sesji Rady Powiatu poświęconej omówieniu wyników
kontroli starostwa i jednostek organizacyjnych powiatu przeprowadzonych w 2017
r. Została zwołana na wniosek radnych opozycyjnych. Dlaczego przez nich?
Wyjaśnił to Kazimierz Bogucki. Na posiedzeniu komisji rewizyjnej Teresa
Frączkiewicz złożyła wniosek, żeby omówić wyniki kontroli starostwa dokonanej
przez Regionalną Izbą Obrachunkową, ale radni z tzw. koalicji rządzącej
(Andrzej Wałęga i Mariola Szurynowska – dysponująca jako przewodnicząca komisji
dwoma glosami) go odrzucili. Radni opozycyjni chcieli rozmawiać o kontroli,
tego im odmówiono. Wobec tego pięciu radnych opozycyjnych złożyło wniosek o
zwołanie sesji i przewodniczący nie mógł inaczej postąpić, jak ją zwołać.
„Protokół
kompleksowej kontroli gospodarki finansowej powiatu górowskiego”, wystąpienie
pokontrolne i odpowiedź na nie znajdują się na stronie internetowej owiatu,
Podobne materiały dotyczą innych kontroli nie są już dostępne, radni przed
sesją ich także nie otrzymali.
Protokół
kontroli starostwa liczy ponad 100 stron, więc nie da się go tutaj streścić,
więc podam jeden przykład z niego zaczerpnięty, jak władze powiatu gospodarują
naszymi pieniędzmi. W 2015 r. powiat otrzymał
kredyt krótkoterminowy z DNB Bank Polska w wysokości 1,5 mln zł. Wówczas
obsługą bankową powiatu zajmował się Bank Pocztowy (od 2012 r.), ale ocenił
krytycznie sytuację finansową powiatu i nie chciał udzielić wsparcia
finansowego. DNB wybrano bez przetargu, co RIO oceniło negatywnie i
potraktowało jako złamanie ustawy prawo zamówień publicznych. Wg starosty do
tego złamania prawa nie doszło. Wówczas wyłoniła się konieczność połączenia
systemów bankowości elektronicznej DNB (oparty na systemie Windows) i starostwa
(oparty Na DOS’ie). I nie udało się. Okazało się to niemożliwe.
Na
sesji chciałem się dowiedzieć od starosty, jak wyglądała konsultacja w tej
sprawie z informatykiem zatrudnionym w starostwie. Starosta poczuł się
oburzony, że miałby uzgadniać swe decyzje z informatykiem, więc zrozumiałem, że
integracja tych dwu systemów bankowych została podjęta przez niego bez udziału
informatyka. Za tę decyzję powiat zapłacił
40 tys. zł. Doszło też do szkolenia pracowników wydziału finansowego w bardzo
dziwnych okolicznościach. Szkolenie bowiem odbyło się w gabinecie skarbnika z
wykorzystaniem jednego komputera. Pięć osób stało za plecami szkoleniowca z DNB
Polska i przez jego ramię oglądało monitor komputerowy. Za to szkolenie
zapłacono 30 tys. zł.
Podczas
sesji radni opozycyjni zadali dużo pytań, ale uzyskali mało satysfakcjonujących
odpowiedzi. Radni z tzw. koalicji rządzącej w ogóle nie odzywali poza starostą
Piotrem Wołowiczem, który odpowiadał na pytania. Ta część obrad trwała około półtora
godziny.
Nim
przystąpiono do omawiania pozostałych kontroli (czterech czy pięciu) zgłosiłem
wniosek o przerwę w obradach, podczas której moglibyśmy się zapoznać z protokołami
pozostałych kontroli po ich udostępnieniu przez przewodniczącego rady Jana
Rewersa. Radni tzw. koalicji rządzącej go odrzucili. Skazali wszystkich radnych
na omawiania przebiegu i wyników kontroli bez znajomości szczegółów. Trwało to
mniej niż trzydzieści minut. Starosta
podał kilka ogólników, padło kilka pytań … i na tym koniec.
Jakie
konsekwencje rodziła kontrola finansowa starostwa? Jeśli dobrze zrozumiałem
starostę – żadne. Wystarczy, że starostwo zadeklaruję, że wytkniętych uchybień
nie będzie się robiło, co w odpowiedzi na wystąpienie pokontrolne uwidoczniło
się przez deklarowanie: będzie się odbywać …, przestrzegane będą … (najczęściej), przygotowana
zostanie …, będzie podejmować …, zachowując zasady …