środa, 31 grudnia 2014

Pieniądze dla starosty i radnych

 Jednym z punktów obrad sesji Rady Powiatu 29 grudnia 2014 r. było ustalenie wysokości wynagrodzenia starosty. Dotychczas powiat płacił mu 9110 zł. Na co składały się następujące elementy:

 ● wynagrodzenie zasadnicze – 5000 zł;
dodatek funkcyjny – 1700 zł;
dodatek specjalny – 2010 zł
wysługa lat – 400 zł.

Przewodniczący Rady Powiatu Jan Rewers zaproponował, żeby wysokość wynagrodzenia starosty utrzymać, jedynie zwiększając jeden składnik – wysługę lat z 200 na 400 zł.

Zasady wynagrodzenia pracowników samorządowych  nie są dowolne, określa je rozporządzenie Rady Ministrów. Jan Przybylski zaproponował, żeby składniki wynagrodzenia ustalić na najniższym poziomie zawartym w tym rozporządzeniu. Uważał, że wynagrodzenie starosty winno być odzwierciedleniem stanu finansów powiatu.

Nie wiem dlaczego, ale zastępca starosty chciał usłyszeć konkretne liczby. Jak się można domyślić, nie zna tego rozporządzenia, choć jako członek zarządu przygotowywał projekt uchwały. Szybko policzono i na sali padły liczby. Jeśliby przyjęto wniosek J. Przybylskiego powiat płaciłby staroście ok. 6,5 tys. zł.

J. Przybylski zgłosił swoją propozycję jako wniosek formalny. Okazało się, że nie można było go tak określić. Marek Zagrobelny chciał, żeby ten projekt uchwały o wynagrodzeniu starosty najpierw omówić na posiedzeniu komisji budżetowej.

Ostatecznie radni przyjęli wysokość wynagrodzenia starosty w wielkości zaproponowanej przez J. Rewersa, czyli wzrosło o 200 zł w stosunku do poprzedniej. Teraz co miesiąc Piotr Wołowicz za swoją pracę będzie otrzymywał 9310 zł.

Nie tylko starosta otrzymuje pieniądze z kasy powiatu, inni radni również, o czym nie omieszkał poinformować J. Rewers:

przewodniczący rady – 1280 zł;
radny – 670 zł;
przewodniczący komisji – 820 zł;
członek zarządu – 1280 zł (nie dotyczy to starosty i jego zastępcy).

Radnym przysługuje tylko jedna dieta. W przypadku nieobecności na sesji, posiedzeniach komisji czy zarządu dieta ulegnie zmniejszeniu. Radni pracują społecznie, a dieta ma wyrównać utracone zarobki.

wtorek, 30 grudnia 2014

Finansowo nieco lepiej



6 marca 2012 r. zapadł wyrok, wg którego powiat górowski winien zapłacić na rzecz „Chemeko – System” ok. 10,5 mln zł (z tego ok. 5 mln zł to odsetki). Firma ta mogła domagać się natychmiastowej egzekucji tej kwoty. 16 maja 2012 r. doszło do podpisania porozumienia ustalającego zasady spłaty długu przez powiat. W pierwszej kolejności miały być spłacane odsetki, a dopiero potem należność główna. W 2012 r. spłacono 1,5 mln zł, w 2013 r. – 1,9 mln zł, do lipca 2014 r. – 0,8 mln zł, w sumie 4,2 mln zł.  9 lipca 2014 r. firma windykacyjna „Magellan” z Łodzi odkupiła od „Chemeko-System” długi powiatu. W lipcu i sierpniu zapłacono jej po 200 tys. zł.

Budżet powiatu na 2014 r. opierał się na przekonaniu, że Ministerstwo Finansów udzieli pożyczki, która pozwoli spłacić dług – wcześniej wobec „Chemeko-System”, potem wobec firmy „Magellan”, ale niestety mimo starań od wiosny 2014 r. powiat tych pieniędzy nie otrzymał. Okazało się, że zaszłości sprzed lat na to nie pozwalają. Toczą się dwa postępowania sądowe: firmy „Dudkowiak” przeciwko powiatowi i powiatowi przeciwko firmie „Dudkowiak”. Chodzi o pewne prace wykonane podczas budowy strażnicy. Firma „Dudkowiak” chce pieniędzy, a powiat ich nie chce dać i na odwrót. Dla Ministerstwa Finansów ta niestabilna sytuacja powiatu była przyczyną odmowy udzielenia pożyczki (25 listopada 2014 r.).

Na sesji 29 grudnia 2014 r. trzeba było zmienić uchwałę z 25 kwietnia 2014 r. dotyczącą budżetu, zmniejszając go w związku z nieotrzymaniem pożyczki. Na pierwszy rzut oka wyglądało, że powiat zmierza w stronę bankructwa. Oczywiście to przenośnia, bo jednostka samorządu terytorialnego nie może zbankrutować.

Jednak powiat licząc się z odmową Ministerstwa Finansów ogłosił przetarg na restrukturyzację zadłużenia (do 8 grudnia 2014 r.). Zgłosił się tylko jeden podmiot – DNB Bank Polska. 23 grudnia 2014 r. podpisano z nim umowę. Bank ten wykupił od firmy „Magellan” dług i teraz powiat będzie go spłacał na rzecz tego banku. Będzie to nieco mniejsze obciążenie finansowe, ponieważ oprocentowanie długu będzie niższe. Teraz trzeba opracować na nowy program naprawczy i projekt budżetu na 2015 r.

Odszedł Antoni Czerwiński


Urodził się 15 grudnia 1914 r. w Miejskiej Górce. Ukończył seminarium nauczycielskie w Rawiczu. Początkowo pracował jako prywatny nauczyciel, a od 1 września 1937 r. podjął pracę w szkole powszechnej na Wołyniu. Wybuch wojny zastał go w rodzinnej Miejskiej Górce.




Pod koniec 1945 r. zaczął organizować szkołę w Psarach. Od 1 stycznia 1946 r. do 31 sierpnia 1950 r. pełnił w niej funkcję kierownika. Przez następne dwa lata kierował szkołą w Zaborowicach i przez dwa lata szkołą w Płoskach. W grudniu 1954 r. przeniósł się do Góry, obejmując stanowisko kierownika Powiatowego Ośrodka Doskonalenia Kadr Oświatowych oraz kierownika Biblioteki Pedagogicznej. W bibliotece pracował do 1965 r. Do dziś możemy czytać książki, które kupił do Biblioteki Pedagogicznej, gdy nią kierował.


Następnie uczył języka niemieckiego w Liceum Ogólnokształcącym, Technikum Ekonomicznym i Zespole Szkół Zawodowych. Na emeryturę przeszedł w 1975 r., ale udzielał się zawodowo do 1990 r.


Dzięki jego biegłej znajomości języka niemieckiego możemy czytać po polsku wiele tekstów dotyczących historii Góry i powiatu górowskiego (m.in. historię Góry Ziołeckiego, historię Wąsosz, Górę na przełomie wieków Tippela i wiele innych).


Zmarł 29 grudnia 2014 r. Pożegnamy Go 2 stycznia 2015 r. o godz. 12.00 na cmentarzu komunalnym w Górze, ale w naszej i czytelników pamięci pozostanie na zawsze.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Sesja z naruszeniem prawa



II sesja Rady Powiatu 29 grudnia rozpoczęła się o godz. 10.00. Mogłaby się od razu zakończyć. Radny Jan Przybylski bowiem zakwestionował jej legalność. Otrzymał zaproszenie na nią i materiały 22 grudnia. A statut powiatu jasno określa, że „O sesji zawiadamia się wszystkich radnych, co najmniej na 7 dni przed terminem rozpoczęcia sesji” oraz, że „Materiały na sesję, w szczególności projekty uchwał, doręcza się na 7 dni przed rozpoczęciem sesji [...]”. Podobny zapis jest również w regulaminie Rady Powiatu. Wg J. Przybylskiego nie został spełniony warunek dostarczenia zaproszenia i materiałów na 7 dni przed sesją. Wg niego prawidłowo obradować można dopiero w środę.

W kodeksu postępowania administracyjnego bieg 7 dni rozpoczyna się dopiero 23 grudnia, czyli następnego dnia po doręczeniu materiałów. Wobec tego złożył wniosek o to, żeby sesja odbyła się 8 stycznia. Wówczas radny Ryszard Wawer spytał się radczyni prawnej, czy podejmowane uchwały będą ważne? Uznała, że sesja będzie się toczyć z naruszeniem prawa. Nadzór ocenia, czy naruszenie prawa było istotne, czy mnie istotne, a czy nadzór prawny wojewody uchwały zakwestionuje, tego nie wie. Wtedy przewodniczący przeprowadził głosowanie nad wnioskiem radnego J. Przybylskiego. 6 radnych go poparło, 9 mu się sprzeciwiło, więc obrady dalej się toczyły.

Radny J. Przybylski poprosił przewodniczącego Jana Rewersa i starostę Piotra Wołowicza o merytoryczne uzasadnienie tego głosowania. J. Rewers oświadczył, że głosował w ramach prawa i żadnymi merytorycznymi przesłankami się nie kierował. Starosta milczał. Dyskusję nad tą kwestią zamknął wniosek radnego Ryszarda Wawera i głosowanie.

Jan Przybylski oświadczył, że skorzysta z art. 83 ustawy o samorządzie powiatowym, w którym mowa o tym, że wojewoda może zdyscyplinować radę lub zarząd w przypadku powtarzającego się naruszania prawa.

sobota, 27 grudnia 2014

Na skraju bankructwa


Wiemy, że powiat ma poważne problemy finansowe, m.in. musiał uchwalić i realizować program naprawczy. Zarząd powiatu wystąpiło o pożyczkę z budżetu państwa, która miała posłużyć na całkowitą spłatę odszkodowania za wysypisko śmieci w Rudnej Wielkiej. Przewidywano, że pieniądze z budżetu państwa otrzyma powiat we wrześniu 2014 r.

Najbliższa sesja Rady Powiatu odbędzie się 29 grudnia 2014 r. W materiałach otrzymałem projekt uchwały w sprawie zmiany uchwały z 25 kwietnia 2014 r. w sprawie budżetu powiatu na 2014 r. Okazuje się, że naszemu powiatowi odmówiono pożyczki z budżetu państwa, stąd trzeba zmniejszyć przychody o kwotę 11 800 000 zł (jedenaście milionów osiemset tysięcy) oraz zmniejszyć wydatki bieżące na spłatę odszkodowania dla „Chemeko-System”, spłatę zaległych składek do ZUS po zlikwidowanym SP ZOZ i inne drobne rozchody.

W programie naprawczym skarbnik tak opisał korzyści wynikające z uzyskania pożyczki z budżetu państwa: „Realizując wyrok sądowy z klauzulą natychmiastowej wykonalności, nawet na podstawie podpisanej umowy o rozłożeniu na raty, istnieje zagrożenie wezwania przez wierzyciela do natychmiastowej spłaty jego należności czy wszczęcie niespodziewanej egzekucji komorniczej. Spłacając pożyczkę eliminuje się zagrożenie natychmiastowej egzekucji.”  Wygląda więc na to, że może nas czekać wyścig – kto będzie szybszy komornik czy powiat – w wydawaniu pieniędzy.

Na spotkaniu wyborczym Zbigniew Józefiak stwierdził, że powiat jest bankrutem. Nie wierzyłem, że jest tak źle. Wygląda, że jest jeszcze gorzej.


środa, 17 grudnia 2014

Protest przeciw wprowadzeniu stanu wojennego


W niedzielę 13 grudnia spotkali się Ryszard Burzyński, Roman Kanicki i Jolanta Zmora. O wybuchu stanu wojennego dowiedzieli się z telewizji. O tym że w nocy były aresztowania, dowiedzieli się później. Postanowili, że część dokumentacji znajdującej się w siedzibie MKK NSZZ „Solidarność” Ziemi Górowskiej przy ul. Świerczewskiego 15 (obecnie Starogórska) ukryją.

Ryszard Burzyński miał wtedy warszawę. Tym samochodem pojechali i zabrali książki, czasopisma, dokumenty, część tego, co można było zabrać. Siedziba nie była naruszone, nic nie zabrano. Widać było, że ktoś tam był, powielacz denaturowy bowiem został schowany, ktoś zdjął krzyż. Nie wiadomo kto tam był. Rzeczy te wywieźli do siostry Romana Kanickiego - Lucyny Wilkiewicz. One je schowała. R. Burzyński zawiózł pieczątki i inne rzeczy do swojego ojca na wieś, gdzie ukrył je w oborze.

W poniedziałek podczas pracy w mleczarni rysował ulotki, chcąc w ten sposób wyrazić swe oburzenie aresztowaniami. Podobnie robili pozostali. W ten sposób przygotowali afisze, plakaty i ulotki. Ich treść sami wymyślili: nie zgadzali się z wprowadzeniem stanu wojennego, z internowaniami, itd. Wieczorem porozwieszali je na słupach ogłoszeniowych i na płotach. Wówczas ktoś ich widział i doniósł na nich.

Część tych ulotek nie rozwieszona i zostały schowana w mieszkaniu R. Burzyńskiego (za szafą i w rurce, o którą się opierał kwiat doniczkowy).

19 grudnia 1981 r. w mieszkaniu R. Burzyńskiego spotkali się - on, R. Kanicki i Janusz Wilkiewicz. Żona R. Burzyńskiego była nieobecna, wyjechała z dziećmi. Przygotowywali następne ulotki.

Około 11 w nocy rozległ się dzwonek. Pod drzwiami stali milicjanci. Część miejscowych, część z Leszna. Po otwarciu oświadczyli, że mają nakaz rewizji. Mimo nalegań go nie pokazali, bo, jak oświadczyli, teraz nie mają obowiązku pokazywać, jest stan wojenny i mogą robić co chcą. Zaczęli robić rewizję. Nachylali meble, wszystko się wysypywało na kupę, szkło nie szkło, ubrania, odstające rogi tapety odrywali. Znaleźli ulotki schowane za szafą.

Rozpoczęli przesłuchiwać - rozdzielili ich i każdego przesłuchiwali w osobnym pokoju. Protokołowali, ale protokoły sporządzili w jednym egzemplarzu, np. R. Burzyński nie podpisał swojego protokołu, bo nie chcieli dać kopii. Dokonali konfiskaty książek, czasopism, proporczyków i znaczków. Też nie zostawili odpowiedniego protokołu. Po przesłuchaniu jeszcze wyciągnęli ulotki z rurki.

Jeden z milicjantów życzliwie doradził R. Burzyńskiemu, żeby wziął ze sobą maszynkę do golenia, przybory toaletowe, bo prędko nie wróci. R. Burzyńskiego i R. Kanickiego zabrali na komendę MO w Górze. Janusza Wilkiewicza puścili, bo tłumaczyli, że przypadkowo znalazł się w tym miejscu, nie ma nic wspólnego z „Solidarnością”. Natychmiast poszedł do domu i większość ukrytej dokumentacji szybko spalono w piecu. Dwukrotnie przeprowadzono tam rewizję. Materiały schowane w komórce nie zostały odkryte, gdyż państwo Wilkiewicze wyparli się, że ją mają.

Na komendzie w Górze po raz drugi przesłuchano R. Kanickiego i R. Burzyńskiego. Każdy też miał napisać wyjaśnienia. W nocy było słychać, że przyprowadzili jakąś dziewczynę. Rano - czwarta-piąta - wyprowadzono wszystkich troje - R. Kanickiego, R. Burzyńskiego i J. Zmorę z celi i zawieźli do Leszna na komendę miejską.

M.Ż.: Wprowadzenie stanu wojennego (cz. II). nr 21 s. 11 (fragment)


poniedziałek, 15 grudnia 2014

Nowy przewodniczący, stary starosta



15 grudnia 2014 o godz. 13.59 rozpoczęła się 3. część pierwszej inauguracyjnej sesji Rady Powiatu. Prowadził ją radny senior Kazimierz Bogucki. Najpierw odczytał oświadczenie, w którym ustosunkował się do słów starosty Piotra Wołowicza. Starosta zarzucił mu dwukrotne złamanie statutu. Wg  K. Boguckiego pierwsza przerwa w obradach nastąpiła na prośbę i w porozumieniu z P. Wołowiczem, który nawet zaproponował termin kolejnych obrad – 8 grudnia. Do dalszych uzgodnień już nie doszło,więc na pół godziny przed sesją 8 grudnia otrzymał projekt uchwały dotyczącej wyboru przewodniczącego rady – w jednym egzemplarzu. K. Bogucki był zatem jedynym radnym posiadającym ten projekt. Radny senior podkreślił, że porządek obrad pierwszej część sesji Rady Powiatu był kuriozalny, zawierał bowiem tylko jeden punkt – ślubowanie radnych. W innych powiatach był obszerniejszy, bo zawierał punkt dotyczący wyboru przewodniczącego rady.


Dzisiaj więc przystąpiliśmy do wyboru przewodniczącego rady. Zgłosiłem Teresę Frączkiewicz i przedstawiłem krótką informację o niej i jej dotychczasowej działalności. Jest absolwentką Dońskiego Państwowego Uniwersytetu Technicznego w Rostowie nad Donem, stąd znajomość języka rosyjskiego. Ponadto biegle posługuje się językiem angielskim. W Polsce ukończyła studia podyplomowe o różnej specjalności oraz kurs kwalifikacyjny z zakresu zarządzania oświatą. Jest nauczycielem informatyki w Zespole Szkół i ekspertem do spraw awansu zawodowego nauczycieli. Piastowała stanowisko dyrektora Centrum Kształcenia Praktycznego i Ustawicznego oraz Zespołu Szkół. Krótko była radną powiatową, dłużej radną miejską – dwie kadencje, pełniła funkcję przewodniczącej Rady Miejskiej.



 Paweł Niedźwiedź zgłosił Jana Rewersa na stanowisko przewodniczącego. O jego osobie i jego dokonaniach niewiele się dowiedzieliśmy. Najpierw, że współpracuje z samorządem i bywa na jego posiedzeniach, potem jeszcze dopowiedział, że dwukrotnie był radnym w latach 1994-2002, członkiem zarządu i jest kierownikiem Powiatowego Zespołu Doradców.



W tajnym głosowaniu radni wybrali Jana Rewersa na przewodniczącego rady (9 głosów za, 6 przeciw). Poza wyborem zastępcy starosty ten rozkład głosów się powtarzał. Następnie wybrano Ryszarda Pietrowiaka na jego zastępcę. Jest to mieszkaniec Żuchlowa, gospodarujący na 150-hektarowym gospodarstwie. Starostą został wybrany Piotr Wołowicz. Zgłosił go Ryszard Wawer, rekomendując go tymi słowami: „sprawnie kierował powiatem”. P. Wołowicz odpowiadając na pytanie Jana Przybylskiego, pochwalił się, że sprzedając szpital, nie dopuścił do jego upadku. Nowo wybrany starosta zaprosił wszystkich radnych do współpracy. Ciekawe jak długo to zaproszenie będzie ważne? P. Wołowicz wskazał na swojego zastępcę Pawła Niedźwiedzia. Tu wynik głosowania nieco odbiegł od powtarzającego się do znudzenia 9:6. Odmiana polegała na tym, że jeden radny wstrzymał się od wyboru, stąd wynik 8:6. Członkami zarządu zostali – R. Wawer i Marzena Grabarz.

piątek, 12 grudnia 2014

Stan wojenny w Górze


W latach 1980-1981 (i później zresztą też) ówczesna władza uosabiana przez PZPR widziała w związku zawodowym „Solidarność” antykomunistyczny ruch społeczny stanowiący dla niej śmiertelne zagrożenie. Nie będę tu przedstawiał historii górowskiej „Solidarności”. Osoby zainteresowane odsyłam do nr 10 „Kwartalnika Górowskiego”, gdzie starałem się opisać ówczesne dzieje związku. Władze nie widząc innej możliwości, bo żadna forma porozumienia ze społeczeństwem (w „Solidarności” było 9,5 mln członków) nie wchodziła w grę, wprowadziła stan wojenny. Wcześniej pojawiły się wojskowe grupy operacyjne (październik 1981 r.). Wówczas była mowa również o kryzysie gospodarczym, którego widocznym objawem były puste półki sklepowe i ciągle rozszerzająca się reglamentacja różnych towarów. Temu miał zaradzić stan wojenny. Nie zaradził. Kartki zniknęły razem z PRL’em w 1989 r.

Po południu 12 grudnia 1981 r. Zbigniew Mróz, ówczesny zastępca komendanta Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych d.s. Służby Bezpieczeństwa w Gostyniu, znajdował się w Borku. Dotarł do niego goniec z rozkazem natychmiastowego stawienia się w Komendzie Wojewódzkiej w Lesznie. Odprawa rozpoczęła się o godzinie 22.00. On i inni zebrani dowiedzieli się, że o północy na terytorium PRL zostanie wprowadzony stan wojenny. Pan Mróz otrzymał rozkaz internowania działaczy „Solidarności” w rejonie Góry. Już wcześniej aktywnych członków związku inwigilowano, a ostateczna decyzja zapadła w wydziale śledczym KW.

Po przyjeździe do Góry Zbigniew Mróz urządził odprawę. Przekazał rozkaz o internowaniu 6 osób: Stanisława Hoffmanna, Romana Kowalskiego, Zenona Jachimowicza, Antoniego Siomiaka, Tadeusza Tutkalika i - prawdopodobnie - Henryka Czuchajewskiego. Ten ostatni wówczas przebywał w Niemczech. Górowscy milicjanci - jak później stwierdził Zb. Mróz - „Ku mojej uldze i na przekór wątpliwościom przyjęli ten rozkaz z dużą aprobatą. Nikt nie kwestionował internowania podanych osób. Widzieli nawet potrzebę dodatkowego internowania kilku innych.”

Internowanie zakończyło się dla St. Hoffmanna – 24 grudnia 1981 r., dla Romana Kowalskiego – 15 stycznia 1982 r., dla Antoniego Siomiaka i Tadeusza Tutkalika – 25 stycznia 1982 r., dla Zenona Jachimowicza – 29 kwietnia 1982 r., był najdłuższej internowany.

Z wprowadzeniem stanu wojennego zakazano urządzania manifestacji, zgromadzeń i pochodów, zawieszono prawo pracowników do strajku, nałożono obowiązek na osoby przebywające w miejscach publicznych posiadania dowodów tożsamości, a w przypadku uczniów od 13 lat – legitymacji szkolnej, obowiązywała godzina milicyjna. Stąd też na czas Bożego Narodzenia 1981 r. zniesiono godzinę milicyjną, żeby wierni mogli uczestniczyć w pasterce. Wracając do rygorów stanu wojennego, należało uzyskiwać zgodę na zmianę miejsca pobytu, zawieszono działalność stowarzyszeń, związków zawodowych, organizacji społecznych i zawodowych, objęto cenzurą listy i rozmowy telefoniczne. Z wprowadzeniem stanu wojennego przerwano zajęcia w szkołach podstawowych i średnich: od 14 grudnia 1981 do 3 stycznia 1982 r.

Wówczas przy KM-G PZPR utworzono oddział samoobrony, na którego czele stanął jeden z emerytowanych komendantów górowskiej milicji. W grudniu 1981 r. terenowa komisja kontroli partyjnej wydaliła z PZPR „przedstawicieli ekstremalnego skrzydła »Solidarności«” Zenona Jachimowicza z Góry i Romana Kowalskiego z Glinki. Obydwaj w tym czasie byli internowani.

31 grudnia 1982 r. zawieszono stan wojenny, a 22 lipca 1983 r. go zniesiono.

Na stronie grochowiak.net (http://www.grochowiak.net/wspomnienia-internowanego-wywiad/) przypomniano wywiad z Zenonem Jachimowiczem, którego tematem jest wprowadzenie stanu wojennego w Górze. Warto posłuchać!


poniedziałek, 8 grudnia 2014

Znowu przerwa

8 grudnia o godz. 14.02 rozpoczął się dalszy ciąg obrad pierwszej inauguracyjnej sesji Rady Powiatu. Radni obradowali jedynie 10 minut , krócej niż tydzień temu. Tym razem przed każdym radnym leżały - ustawa o samorządzie powiatowym i statut powiatu oraz karta zgłoszenia do komisji. Tydzień temu nie można było tego zrobić, ale dziś już tak.



Obrady prowadził radny senior Kazimierz Bogucki. Przyjął ślubowanie trojga radnych. Zamiast Ireny Krzyszkiewicz mandat radnego objął Andrzej Wałęga, za Zbigniewa Stuczyka - Marlena Grabarz oraz za Krzysztofa Mielczarka - Mariola Szurynowska. K. Mielczarek wolał posadę dyrektora Centrum Kształcenia Ustawicznego i Praktycznego w Górze niż funkcję radnego, mimo że 266 osób obdarzyło go zaufaniem i widziało w nim członka Rady Powiatu.

Następnie K. Bogucki poinformował, że ogłasza przerwę do 15 grudnia do godz. 14. Wyjaśnił, że czyni to tak, ponieważ radni nie otrzymali materiałów na dzisiejszą sesję. On sam zaś w biurze rady otrzymał ("wyrwał", jak powiedział) jeden egzemplarz projektu uchwały o wyborze przewodniczącego rady, ponadto scenariusz sesji. Oburzony takim traktowaniem ogłosił kolejną przerwę w obradach.


Starosta Piotr Wołowicz i radczyni prawna powoływali się na statut, że nie może tak zrobić. Ripostował Jan Przybylski, też powołując się na statut. Wobec ogłoszenia przerwy część radnych wyszła. Wychodząc, usłyszeli, że ktoś ogłosił piętnastominutową przerwę. Ostatecznie obrad nie wznowiono.





W porównaniu do ubiegłotygodniowej sesji nastąpiła zmiana. Z grupy radnych skupionej wokół Prawa i Sprawiedliwości odeszła w wyniku decyzji Zb. Stuczyka  radna M. Grabarz, toteż grupa radnych skupionych wokół Platformy Obywatelskiej ma wystarczającą liczbę głosów, żeby objąć władzę w powiecie. W kuluarach nawet mówiono o konkretnych nazwiskach.Już przebierali nogami, żeby objąć stanowiska, a tu taka niespodzianka. Trzeba czekać jeszcze tydzień - na trzecią część pierwszej sesji Rady Powiatu.

Więcej zdjęć na www.Grochowiak.net

wtorek, 2 grudnia 2014

Klincz

23 lub 24 minuty – w zależności od zegarka – trwała pierwsza sesja Rady Powiatu. Rozpoczęła się 1 grudnia 2014 r. o godz. 14.00. Najpierw Leokadia Lewandowska – zastępca przewodniczącej Powiatowej Komisji Wyborczej - przedstawiła wybory w ujęciu statystycznym, a następnie obecnym wręczyła zaświadczenia o wyborze na radnych i przekazała prowadzenie obrad radnemu seniorowi – Kazimierzowi Boguckiemu. Trzynastu obecnych radnych złożyło ślubowanie. Dwojgu radnych – Irenie Krzyszkiewicz i Zbigniewowi Stuczykowi – z mocy prawa wygasły mandaty radnych, bo zostali wybrani na stanowiska burmistrzów. Zamiast burmistrza Wąsosza mandat radnego obejmie Marlena Grabarz, obecna na sesji, ale jeszcze nie jako radna. Trzeci radny Krzysztof Mielczarek był nieobecny.



Uformowały się dwie grupy radnych: jedna skupiona wokół Prawa i Sprawiedliwości, druga wokół Platformy Obywatelskiej (startowała pod mianem „Razem dla Powiatu”). A sytuację w radzie można określić przysłowiem: złapał Kozak Tatarzyna a Tatarzyn za łeb trzyma. Nie można było dokonać wyboru władz powiatu, więc K. Bogucki zarządził przerwę w obradach do 8 grudnia do godz. 14.00. Na to zaprotestowała radczyni prawna (przewodniczący obrad nie udzielił jej głosu), iż wniosek o przerwę musi być przegłosowany. Po krótkiej dyskusji odbyło się głosowanie i wszyscy radni jednomyślnie zadecydowali o przerwaniu obrad do poniedziałku.


Być może przewodniczący obrad zbyt szybko podjął decyzję o przerwie, ale na jego usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że radni obradowali bez żadnego przygotowania. Wcześniej odbyła się inauguracyjna sesja Rady Miejskiej. Tam dla każdego radnego czekała spora kupka papierów, m.in. zawierająca ustawę o samorządzie gminnym, statut gminy i inne, nawet formularz, na którym miał podać numer konta, na które będzie wypłacana dieta. Na sesji Rady Powiatu radni przyszli z pustymi rękoma, stoły były puste.