środa, 29 sierpnia 2018

"Konsultacje” bez konsultacji


28 sierpnia w sali narad Urzędu Miasta i Gminy Góra odbyły się „konsultacje” z mieszkańcami byłej już ulicy Bojowników o Wolność i Demokrację, a obecnie jeszcze Obrońców Lwowa. Całość prowadziła burmistrz Irena Krzyszkiewicz, którą momentami wspierał przewodniczący Rady Miejskiej Jerzy Kubicki.

Na spotkaniu wśród obecnych byli radni gminni i jeden powiatowy, mieszkańcy wspomnianej ulicy w liczbie 9 (mieszka tam 25 rodzin, a działalność prowadzi 6 podmiotów gospodarczych), oraz osoby zainteresowane. Był też Prezes Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna, ale głosu niestety nie zabrał, szkoda bo nazwa ta pięknie wpisuje się w 100 lecie Odzyskania Niepodległości. Po przywitaniu wszystkich Irena Krzyszkiewicz przedstawiła pismo i decyzję wojewody dolnośląskiego zmieniającą nazwę ulicy. Następnie pismo, które skierowała do wojewody w październiku 2017 r. oraz stanowisko RM. Cała narracja nakierowana była raczej na to by decyzję wojewody zaskarżyć. Poprosiła również o stanowisko mieszkańców i tu niestety pojawił się mały problem, dyskusja zeszła z toru, a zdominował  ją temat szpitala – nieistniejącego i ochrony zdrowia. Szybko przystąpiono do głosowania przez mieszkańców, którzy w liczbie 9 opowiedzieli się za zaskarżeniem decyzji wojewody.

„Dyskusję”, a raczej swoje doświadczenia z brakiem szpitala i przypadłościami jakie miały, rozpoczęły dwie starsze panie. Następnie jeden z mężczyzn zapytał się jakie są konsekwencje zmiany nazwy ulicy, z sali dobiegł głos co z dokumentacją? Udzielono mi pierwszy raz głosu, bez przerywania, gdzie powołałem się na decyzję wojewody, który jednoznacznie stwierdził, że „Na podstawie art. 5 ustawy, pisma oraz postępowania sądowe i administracyjne w sprawach dotyczących ujawnienia w księgach wieczystych oraz uwzględnienia w rejestrach, ewidencjach i dokumentach urzędowych zmiany nazwy dokonanej na podstawie ustawy są wolne od opłat, zaś zmiana nazwy dokonana na podstawie ustawy nie ma wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową”. I tyle dyskusji ze strony mieszkańców.

Następnie „konsultacja” wróciła znów na temat szpitala, głos zabrał Robert Mazulewicz, który w charakterystyczny dla siebie sposób stwierdził jednoznacznie, że szans na przywrócenie szpitala powiatowego w Górze - nie ma!. Stwierdził również, że szpital będzie głównym tematem kampanii wyborczej i karmą dla wielu, trudno nie przyznać mu racji. Burmistrz Krzyszkiewicz przypomniała także, że gmina nie odpowiada za szpital powiatowy.

W takcie emocjonalnej mowy R. Mazulewicza zwróciłem się do siedzącego nieopodal radnego Grzegorza Aleksandra Trojanka, czy przedstawi stanowisko górowskiej lewicy na temat zmiany nazwy ulicy, na co R. Mazulewicz stwierdził: „jeśli usłyszymy prawicy”, natomiast pan Trojanek bardzo się zdenerwował i stwierdził, że go atakuję. A muszą Państwo wiedzieć, że takowe stanowisko istnieje, czemu wyraz dał sam G.A. Trojanek na jednym z portali internetowych – facebook, na profilu Ireny Krzyszkiewicz. Skan poniżej:



Więc sami Państwo widzicie, że coś takiego istnieje i krąży w przestrzeni publicznej, a reakcja radnego powiatowego, lidera lewicy w powiecie jest dla mnie niezrozumiała. Trochę jakby sprowokowany zabrał jednak głos i powołał się na artykuł Mirosława Źłobińskiego z Kwartalnika Górowskiego o nazwach górowskich, do którego jeszcze wrócę.

Ponownie poprosiłem o udzielenie głosu, kiedy już wszyscy mieszkańcy wypowiedzieli się, a radni Mazulewicz i Trojanek mówili bez odbierania im głosu i przerywania. Swoje wystąpienie rozpocząłem od stwierdzenia, że „niestety świadomość historyczna wśród górowian jest bardzo niska” o czym przekonaliśmy się przy okazji debaty i późniejszych konsultacjach na temat święta „Powrót Góry do Macierzy”, wtedy też stwierdziłem, że nie było tam historyka G.A. Trojanka, który dzisiaj broni nazwy Bojowników o Wolność i Demokrację, nastąpiła wrzawa i nieustanne przerywanie. Stwierdziłem również, że dla mnie nie ma wątpliwości co do intencji nadania przez ZBoWiD w 1949 r. nazwy ulicy Bojowników o Wolność i Demokrację. W 1949 r. nie było możliwości negatywnie wypowiedzieć się o napaści ZSRR na Polskę, a ZBoWiD był przybudówką przy PZPR i legitymizował jego działania. Jego kierownictwo pełnili tak gorliwi komuniści jak gen. Jóźwiak – komendant główny MO, czy Mieczysław Moczar. Wśród członków ZBoWiDu nie znajdziecie Państwo byłych Akowców, żołnierzy podziemia niepodległościowego, tam dla nich nie było miejsca. Było natomiast miejsce dla ludzi, którzy „utrwalali władzę ludową”, a o których niegdyś tak pięknie pisał Robert Mazulewicz. Również spora cześć członków tej organizacji, kiedy wprowadzano stan wojenny popierało decyzję WRON. Dlatego też w nazwie ulicy Bojowników o Wolność i Demokrację należy głównie upatrywać tych który walczyli z hitlerowcami, ale byli zależni od ZSRR.

Powiedziałem także, że w 1990 r., kiedy zmieniano nazwy górowskich ulic podjęto pewien kompromis, o czym doskonale wiedzą dwaj obecni przedstawiciele ówczesnych środowisk Solidarności Tadeusz Tutkalik i partii nieboszczki G.A. Trojanek, przy czym podkreślę stanowczo, że nie powiedziałem, że pan Trojanek był ówczesnym radnym, co mi zarzucił.

Ponownie zrobiła się wrzawa, a o głos poprosił Tadeusz Tutkalik. Niestety z przykrością należy stwierdzić, że panowały podwójne standardy. Pierwszego burmistrza Góry dość mocno obrażono, a w ostateczności nie udzielono głosu, by mógł odnieść się do tamtych wydarzeń. Jeszcze kilka razy nastąpiła ostra wymiana zdań, pojawiał się wątek szpitala. Padła też nowa nazwa ulicy „Bojowników” czegoś tam, ktoś nawet głośno powiedział, że ISIS.

Wróćmy jeszcze do tak wielokrotnie przytaczanego, naszego najwybitniejszego regionalisty Mirosława Żłobińskiego, z którym rozmawiałem, rozmawiał też Robert Mazulewicz. I obaj wiemy, że pan Mirosław który udziela mi dzisiaj głosu za pośrednictwem swojego bloga, nie ma wątpliwości co do ówczesnych intencji ówczesnego ZBoWiDu.

Z przykrością należy też stwierdzić, że na „konsultacje” nie zaproszono przedstawiciela wojewody czy IPN, nie przeprowadzono wnikliwej kwerendy archiwalnej odnosząc się szerzej do protokołów i uchwał z 1949 r. i 1990 r. Spotkanie miało raczej charakter wolnej wymiany zdań, czasami dość ostrych, w większości zdominowanych szpitalem.

Kamil Kutny

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Puste gadanie


20 sierpnia pod Pomnikiem Wolności przyszli ludzie zwabieni hasłem „Oddajcie nam szpital”. W internecie 146 osób deklarowało, że weźmie udział w tym zgromadzeniu, a 735 osób było nim zainteresowanych. Na deklaracjach to się skończyło. Z internetu raczej korzystają osoby młode, a tych na placu Bolesława Chrobrego było znacznie mniej niż osób starszych. Może dlatego, że młodzi nie mają jeszcze problemów ze zdrowiem, a starsi już tak.



 Zgromadzenie to zorganizowało – nie ulega wątpliwości - w szczytnym celu Partia Zielonych (formacja polityczna bliżej nie znana w Górze) i Komitet Obrońców Demokracji z Leszna. Kilka osób pod pomnikiem nawoływało,  żeby górowianie walczyli o szpital, ale w jaki sposób to mieliby to uczynić, nie usłyszałem. Może to sprawa fatalnego nagłośnienia, ponieważ do zgromadzonych docierało jedynie część słów, które padało pod pomnikiem.


Jeden z przemawiających namawiał do tego, żeby w wyborach samorządowych wybierali ludzi, którzy będą walczyć o szpital. Mimo że to było jedno z nielicznych sensownych wystąpień, spotkało się z niechęcią. Ludziom nie podobało się łączenia sprawy szpitala z wyborami.

To zgromadzenie prowokuje do postawienia kilku pytań:
1)     Dlaczego odbyło się na placu Bolesława Chrobrego a nie np. przed starostwem?
2)      Dlaczego nikt nie wyjaśnił okoliczności sprzedaży szpitala? Jakie osoby za tym stały?
3)     Co ma wspólnego z górowskim szpitalem aktywistka Komitetu Obrony Demokracji z Leszna?
4)     Dlaczego do tego zgromadzenia doszło teraz, a nie wtedy, kiedy sprzedawano szpital?

Niezrozumiały też dla mnie był udział Komitetu Obrony Demokracji. KOD walczy o powrót do władzy Platformy Obywatelskiej, a to właśnie, kiedy Platforma Obywatelska rządziła w powiecie, sprzedano szpital.

To zgromadzenie pokazuje, że szpital chyba będzie głównym tematem kampanii wyborczej do samorządu.





Teresa Frączkiewicz – kandydatka na stanowisko burmistrza Góry


20 sierpnia Prawo i Sprawiedliwość oraz Regionalne Centrum Niezależne oficjalnie rozpoczęły kampanię wyborczą, przedstawiając wspólnego kandydata na stanowisko burmistrza – Teresę Frączkiewicz. Uczynili to Kazimierz Bogucki – szef PiS’u w powiecie górowskim i poseł Jacek Świat w górowskim parku „Solidarności”. PiS’u nie trzeba przedstawiać, a RCN to komitet wyborczy startujący wcześniej w wyborach samorządowych w 2010 i 2014 r., na którego czele stoi Teresa Frączkiewcz.


K. Bogucki mówił o współpracy radnych PiS’u z T. Frączkiewicz w Radzie Powiatu, które pokazało, że ich programy są bardzo bliskie. Z kolei poseł J. Świat w samych superlatywach mówił o niej, jako bardzo dobrej kandydatce na burmistrza.

Teresa Frączkiewicz to rodowita górowianka. Dorastała na Kajęcinie; tam nadal mieszka jej matka. Wielu osobom jest doskonale znana, ponieważ od 35 lat pracuje jako nauczyciel i wychowawca w Zespole Szkół w Górze. Ma doświadczenie samorządowe (była radną miejską, jest radną powiatową). Świetnie zna język rosyjski i język angielski.

Odpowiedziała na kilka pytań dziennikarzy. Swe wystąpienie zakończyła prośbą o poparcie wyborców w dniu 21 października.

Jej kandydatura niemal natychmiast odbiła się już szerokim echem w internecie. Pojawiły się komentarze pozytywne (większość) i negatywne, co zrozumiałe. Jeden z komentatorów wyjątkowo zajadliwie i niesprawiedliwie ocenił jej wolę zaangażowania się w różne działania, bo wykraczają poza kompetencje burmistrza. No cóż komentator nie dostrzegł tego, że to, co nie jest zakazane, jest dozwolone. Niech więc przyszła pani burmistrz zajmie szpitalem, bezpieczeństwem drogowym, drugostronnym zasilaniem, komunikacją publiczną i innymi działaniami. Miejmy nadzieję, że z powodzeniem i dla dobra mieszkańców Góry i gminy.




Kilka dni temu w Górze wywieszono bilboardy z napisem „Gdzie nasz szpital”. Teraz dowiedzieliśmy, że za tą akcją stała T. Frączkiewicz, która chciała zwrócić uwagę na problem braku szpitala. Wygląda na to, że ten temat zdominuje kampanię wyborczą i do Rady Powiatu, i do Rady Miejskiej.



poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Jeden czy dwa czasy?

Komisja Europejska pyta się nas, czy chcemy dwa czasy (letni i zimowy), czy tylko jeden. Na to pytanie możemy odpowiedzieć na stronie 

ec.europa.eu/info/consultations/2018-summertime-arrangements_en

Odpowiedzi udzielamy w języku polskim. Mamy na to czas do 16 sierpnia br.

Więcej na ten temat w poniedzialkowej "Gazecie Wroclawskiej" (z 13 sierpnia 2018 r.)

Ratowanie powiatu – ratami


Poważnie na sytuacji finansowej powiatu i zaważył wyrok sądu apelacyjnego we Wrocławiu z 2012 r., który zasądził zapłatę ponad 10 mln zł na rzecz Chemeko - System z nakazem natychmiastowej wykonywalności Z braku wystarczających środków powiat nie mógł natychmiast go wykonać. Uniknięto egzekucji komorniczej i paraliżu finansowego powiatu zawierając z Chemeko - System porozumienie, które pozwoliło na ratalną spłatę odszkodowania (z terminem spłaty do maja 2019 r.). Wówczas roczne obciążenia wynosiło 2,4 mln zł. Powiat nie dysponował takimi środkami wobec spłaty innych zobowiązań takich jak kredyt długoterminowy powiatu, kredyt długoterminowy po SP ZOZ i zobowiązania z tytułu nie zapłaconych składek ubezpieczenia do ZUS w Legnicy. Pod koniec 2014 r. powiat zawarł umowę z DNB Bank Polska S.A. z siedzibą w Warszawie, który spłacił dług powiatu na rzecz Chemeko - System, a powiat będzie teraz go spłacał na rzecz DNB najpierw do 2025 r., potem po wydłużeniu umowy – do 2029 r.

W 2015 r. upadło Powiatowe Centrum Zdrowia, któremu powiat niefortunnie sprzedał szpital (ściśle udziały w Powiatowym Centrum Opieki Zdrowotnej). Zabrakło dochodów z tego tytułu, toteż powiat podpisał aneks do umowy z DNB Bank Polska, wprowadzając nowy harmonogram. Spłata ma się zakończyć w 2029 r.

Wcześniej, bo w 2013 r. Rada Powiatu nie mogła zgodnie z zapisami ustawy o finansach publicznych uchwalić budżetu na przyszły rok, ponadto Regionalna Izba Obrachunkowa wezwała powiat do opracowania i uchwalenia programu naprawczego, toteż taki program został opracowany w 2014 r. Jego głównym założeniem to „restrukturyzacja” zobowiązań, czyli spłata długów ratami. Inne przedsięwzięcia mają charakter „porządkowy”.

Chcąc zmniejszyć obciążenie budżetu powiatu zarząd złożył wniosek do Ministra Finansów o pożyczkę  budżetu państwa w wysokości  11,8 mln zł. Jednak ten odmówił w 2014 r., uzasadniając to tym, że „Program [naprawczy], będąc zbiorem jedynie ogólnych założeń dotyczących kierunków podejmowanych działań naprawczych, nie stanowi wystarczającej podstawy do przyjęcia, iż zakładane w nim efekty finansowe dotyczące redukcji wydatków na wynagrodzenia są możliwe do realizacji.” Padło jeszcze kilka argumentów, ale ten wydaje się najważniejszy. Powiat mógł się o tę pożyczkę ubiegać w przyszłości, ale tego nie uczynił. Uznał, że korzystniej jest podpisać umowę z DNB niż ubiegać o kolejną pożyczkę z budżetu państwa. Program naprawczy kilkakrotnie aktualizowano i pomimo tej negatywnej opinii Ministra Finansów jest nadal realizowany.

W 2015 r. kolejny wyrok, teraz sąd we Wrocławiu zobowiązał powiat do zapłaty prawie 2 mln zł na rzecz firmy Dutkowiak, która budowała strażnicę Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Górze.  Znowu nie było środków na natychmiastową zapłatę zasądzonej kwoty. Ogłoszono więc przetarg na pozyskanie instytucji finansowej, która spłaciłaby zadłużenie a spłatę powiatu rozłożyłaby na dogodne raty. Tą instytucją została  firma Magellan S.A. z Łodzi. Dług będzie spłacany do 2025 r.

Powiat górowski spłacają swoje zobowiązania ratami, rządzący mogą mówić, iż wykonuje on wszystkie nałożone ustawami zadania, ale jednocześnie to poważnie ogranicza działalność powiatowych jednostek organizacyjnych oraz wykonywanie pewnych zadań (np. drogi, szpital).