Jeszcze do niedawna była głośna sprawa Grzegorza Kordiaka. Pełniąc funkcję wicestarosty nadzorował wydział budownictwa, architektury i ochrony środowiska. W czasie postępowania administracyjnego związanego z zatwierdzeniem pozwolenia na budowę składowiska odpadów w Rudnej Wielkiej zarzucono mu, że usunął dwa dokumenty. Oskarżono go o przekroczenie uprawnień oraz działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego. Ostatecznie go uniewinniono. Sąd nie dopatrzył się, w jaki sposób działania i zachowania byłego wicestarosty mogłyby wyrządzić szkodę dla interesu publicznego lub prywatnego. W 2019 r. starosta wydał decyzję zatwierdzającą projekt budowlany i udzielił pozwolenia na budowę składowiska w Rudnej Wielkiej.
W czasie pełnienia funkcji wicestarosty starosta polecił mu
uporządkowanie akt w związku z koniecznością wysłania ich do wojewody. W
trakcie tej czynności wyłączył z akt głównych materiały, które tam nie powinny
się znajdować, i umieścił je w aktach pobocznych jako nie mające znaczenia do
dla rozstrzygnięcia w sprawie pozwolenia. Owe dwa dokumenty wg oceny sądu nie
wywołują skutków sferze prawa i nie stanowią samoistnego źródła prawa.
Po odwołaniu starosty, a tym samym całego ówczesnego zarządu wraz z wicestarostą Grzegorzem Kordiakiem wszystkie teczki zawierające dokumenty związane ze sprawą przekazał urzędniczce, która w toku postępowania sądowego to potwierdziła. A następnie przekazała osobie, która wówczas pełniła funkcję starosty, czyli Annie Kolibek.
Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu zadałem pytanie: kto złożył ze starostwa doniesienie do prokuratury na działania Grzegorza Kordiaka? Odpowiedzi udzielił mi sekretarz starostwa Piotr Wołowicz. Stwierdził, że doniesienie nie wyszło ze starostwa. Jeśli nie złożył doniesienia żaden urzędnik starostwa, to kto? Kto miał dostęp do tych dokumentów i wiedzę o sprawie.
Nieco światła na to rzucają słowa Grzegorza Kordiaka o tym, że doszło nieuprawnionego dostępu do dokumentów i w zasadzie skopiowania pełnych akt tego postępowania przez osoby nieuprawnione.
Na razie nic mi nie wiadomo, czy w tej sprawie starosta lub inny wysokiej rangi urzędnik starostwa podjął się wyjaśnienia tej kwestii.