Jak wiadomo, z Góry nad Odrę można dojechać najkrótszą drogą, która wiedzie przez Ryczeń, Chorągwice i Lubów. Droga jest położona malowniczo w lasach Nadleśnictwa Góra Śląska. Jadąc drogą wojewódzką z Góry przez Ciechanów do Lubowa pokonujemy ponad 20 km, jadąc opisywaną drogą tylko 12 km. Duży skrót dla mieszkańców Chorągwic, Lubowa, Chobieni – przysiółka, karetki pogotowia czy straży pożarnej.
Ostatnimi laty jedynym użytkownikiem tej drogi są ciężarówki wywożące drewno pozyskane w okolicznych lasach. Droga została zniszczona przez te pojazdy do tego stopnia, że samochodem osobowym, busem czy rowerem nie można przejechać.
Marzeniem byłaby ścieżka rowerowa. Tereny przepiękne, wielka ostoja ptactwa i zwierzyny. Raj dla grzybiarzy, bo prócz borowików i podgrzybków, znaleźć tu można kurki, rydze, zielonki i wiele innych. W sezonie grzybowym, przy drodze do Chorągwic i Lubowa, stoi bardzo dużo samochodów z rejestracjami z Zagłębia Miedziowego czy Wrocławia. Od strony Ryczenia jest ta sama sytuacja, przyjeżdżają mieszkańcy Góry i okolicznego powiatu wołowskiego.
Podczas sesji Rady Powiatu przedstawiłem tę sprawę, którą zgłosił mi jeden z wyborców, i zwróciłem się do pani starosty z prośbą o interwencję w Nadleśnictwie Góra Śląska. Czy zamierza przywrócić przejezdność drogi użyteczności publicznej pomiędzy Ryczeniem a Chorągwicami i Lubowem zniszczoną przez ciężarówki wywożące drewno? (Na zdjęciach stan z jesieni minionego roku.)
Natychmiast odezwało się dwu moich sąsiadów – radnych i zarazem leśników. Oburzyli się, że w ogóle zadałem takie pytanie, bo przecież nadleśnictwo jest bez winy, to kupujący drewno niszczą drogę.
Pismo nadleśniczego Nadleśnictwa Góra Śląska Dariusza Kociubińskiego to potwierdziło. Sprzedaż drewna odbywa w się w lesie a kupujący jest odpowiedzialny za jego wywóz. Transport odbywa się za pośrednictwem firm spedycyjnych najmowanych przez firmy zajmujące się przerobem drewna.
W 2019 r. nadleśnictwo opracowało tzw. docelową sieć drogową, którego celem było wskazanie dróg będących w jego zarządzie, żeby umożliwić ominięcie newralgicznych punktów dróg publicznych. Jednak kierowcy czasami lekceważą to zalecenie i korzystają z dróg nie przystosowanych do tego pod względem nośności.
Nadleśniczy podkreślił, iż „Zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami oraz normami społecznymi za wyrządzone szkody ponosi odpowiedzialność osoba, która doprowadziła do powstania tych szkód.”
Do szkód także przyczyniają się samochody osobowe, zwłaszcza jesienią przy intensywnych opadach deszczu.
Pismo nadleśniczego Dariusza Kociubińskiego kończy się optymistycznym akcentem, wskazuje on bowiem na możliwość jednostek samorządu na realizację wspólnych przedsięwzięć drogowych mających związek z gospodarka leśną.