Porządek
obrad ostatniej sesji Rady Powiatu liczył 24 punkty. Nieoczekiwanie miedzy
punktem 5 (sprawozdanie z pracy zarządu) a punktem 6 (informacja o sytuacji
epidemicznej związanej z koronawirusem) przewodniczący rady Ryszard Wawer
odczytał wniosek o odwołanie starosty. Odczytał tylko jego początkową część
zawierającą zarzuty i nazwiska wnioskodawców. Następnie poprosił tych ostatnich
o potwierdzenie, że złożyli podpisy. A oni karnie wstawali i każdy potwierdzał
to, że podpisał się pod wnioskiem o odwołanie starosty. Oto oni: Marek
Biernacki, Franciszek Nakoneczny, Grażyna Owczarek, Ryszard Pietrowiak, Urszula
Szmydyńska, Mariola Szurynowska i Ryszard Wawer. Dla mnie to wyglądało na publiczne
dyscyplinowanie radnych, tak jakby nie był pewien, że zagłosują zgodnie z
wnioskiem.
Na moje
pytanie o to, w jakim punkcie obrad się znajdujemy, bo przecież w porządku
obrad nie było takiego punktu jak złożenie wniosku o odwołanie starosty,
przewodniczący nie odpowiedział. Chciał przegłosować nowy porządek obrad. Na
uwagę prawniczki z tego zrezygnował.
Ponownie
powrócił do wniosku o odwołanie starosty w wolnych głosach i wnioskach. Jeszcze
raz odczytał część wniosku o odwołanie starosty. Zapewne stosował takie
wybiórcze czytanie, w którym pomijał uzasadnienie wniosku, żeby uniknąć absurdu.
Wśród zarzutów znalazły się bowiem oskarżenie o brak ambulatorium i o
nieskuteczne zabieganie o środki publiczne na drogi. A kilkanaście minut
wcześniej przegłosowano utworzenie ambulatorium – wnioskodawcy odwołania wstrzymali
się od głosu; kilkanaście minut wcześniej chciano zmienić budżet powiatu, żeby
mieć pełny własny wkład w remont drogi Łęczyca – Piskorze, na który uzyskano
pieniądze z zewnątrz – wnioskodawcy byli przeciw.
Ustawa o
samorządzie powiatowym precyzuje, co należy następnie zrobić po złożeniu
wniosku o odwołanie starosty. Podlega on zaopiniowaniu przez komisję rewizyjną.
I tu się robi ciekawie. Wniosek złożono 28 kwietnia na sesji, teraz powinna nim
się zająć komisja rewizyjna, tyle że ona to zrobiła 25 lutego; wniosek do biura
rady wpłynął 18 lutego i nie czekając na jego zgłoszenie na sesji, nim się
zajęła.
Odwołanie
następuje większością co najmniej 3/5 głosów podstawowego składu rady, czyli 9
radnych winno zagłosować za odwołaniem. W opozycji zaś jest tylko 8. Oczywiście
może do nich przejść jakiś radny z koalicji rządzącej. Byłaby to jednak skrajna
głupota. Byłby on bowiem potrzebny tylko do jednego głosowania – nad odwołaniem
starosty, potem byłby niepotrzebny. Stanowiłby obciążenie.
Do
głosowania nad odwołaniem powinno dojść na następnej sesji Rady Powiatu, nie wcześniej
jednak niż po upływie miesiąca od dnia zgłoszenia wniosku. Jeśliby ten wniosek
w głosowaniu przepadłby, to kolejny mógłby być zgłoszony po 6 miesiącach.