Na 17 września na godz. 14.30 zaplanowano posiedzenie komisji skarg, wniosków i petycji Rady Powiatu w celu rozpatrzenia petycji Anny Ratajczak i Beaty Kornatki. Obydwie panie zwróciły się do pani starosty Anny Kolibek (petycja jest z czerwca) o to, żeby wykupić z rąk syndyka budynki po byłym szpitalu przy ul. Hirszfelda a następnie odbudować/przywrócić w niej opiekę szpitalna.
Przewodniczący komisji Marcin
Jóźwiak zaprosił na posiedzenie wszystkich członków rady, ale nie wszyscy na
nie przybyli. W obradach uczestniczyli: Urszula Szmydyńska, Andrzej Rogala,
Ryszard Wawer, Jan Czerwiński, Grzegorz Aleksander Trojanek, Kazimierz Bogucki
i Mirosław Żłobiński oraz członkowie komisji, czyli Marcin Jóźwiak i Grażyna
Owczarek. Posiedzenie rozpoczęło się z opóźnieniem, bo czekano na drugiego członka komisji. Inaczej
nie byłoby kworum i komisja nie mogłaby podjąć decyzji.
Najpierw rozliczono Annę
Ratajczak z tego czy zna Krajowy Plan Odbudowy
i udowodniono, że nie przewiduje się w nim pieniędzy na utworzenie szpitali,
jedynie na ich modernizację. Oczywiście rozliczający mieli rację, że na
tworzenie szpitali nie ma pieniędzy, ale jednocześnie nie dostrzegli, że
autorki petycji nie chciały z tego programu uzyskać pieniądze na wykup budynku,
lecz na odbudowę/przywrócenie działalności szpitalnej. Nie dostrzeżono przecinka
i błędnie zrozumiano tę część petycji.
Przewodniczący komisji Marcin Jóźwiak odczytał
stanowisko zarządu, bardzo obszerne; zapowiedział, że będzie opublikowane w
internecie. Moja konkluzja z jego wysłuchania jest taka: władze powiatu udają,
że starają się o szpital, ale Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce jego utworzenia
i on jest winny.
Władze powiatu ewidentnie liczą
na niewiedzę ludzi. Mam wątpliwości, czy starania powiatu o utworzenia szpitala
były faktycznie na serio prowadzone, czy to tylko szum informacyjny. Wskazałem,
że koncepcja utworzenia szpitala tymczasowego (opis zajął dużo miejsca w
stanowisku zarządu) nie miała żadnych realnych podstaw. Jeszcze jak funkcję
starosty sprawował Piotr Wołowicz spytałem się o stan budynku przy ul.
Hirszfelda, odpowiedź otrzymałem od starosty Kazimierza Boguckiego. Można
streścić w jednym słowie – tragiczny. Nagle okazuje się, że może tam powstać
szpital tymczasowy. Tego stanowiska bronił podczas posiedzenia komisji Andrzej
Rogala. Mało tego, obecna podczas obrad Urszula Żyjewska też nie uwierzyła w
starania powiatu o szpital. Poprosiła o pokazanie pism lub wskazanie osób,
które to czyniły. Zapadła cisza …
Jeden wątek ze stanowiska zarządu był
wyjątkowo bulwersujący: Narodowy Fundusz Zdrowia nie wskazuje u nas potrzeby
leczenia szpitalnego. Zwróciłem uwagę, że ta opinia całkowicie się rozmijają z
odczuciami zwykłych ludzi, a zwłaszcza tych, którzy musza korzystać z usług
szpitalnych poza powiatem górowskim. Zaapelowałem, żeby zarząd w tej kwestii
zaprotestował.
Mimo że dyskusja dotyczyła
szpitala, pojawiła się sprawa ambulatorium. Jeszcze niedawno informowano, że to
Nowy Szpital ze Wschowy będzie je prowadził. Podobno miało to być załatwione, a
teraz dowiedzieliśmy się że żaden okoliczny szpital łącznie ze wschowskim nie
chce się tego podjąć. Ryszard Wawer, bardzo aktywny w dyskusji, bo niektóre osoby
nawet się odezwały, zaproponował, żeby uznać, że nie ma realnej szansy na
powstanie szpitala. Miałoby to być podstawą do dyskusji o ambulatorium.
Zaprotestowałem przeciw takiemu stanowisku. Szanse na szpital są małe, ale
trzeba starać o utworzenie takiej instytucji w Górze. Bardzo dobre rozwiązanie
wskazał Grzegorz Aleksander Trojanek. Jego partia Nowa Lewica będzie starała
się umieścić utworzenie szpitala w dolnośląskiej części Krajowego Planu
Odbudowy. Wg niego inne partie powinny uczynić to samo.
W głosowaniu dwoje członków komisji
skarg, wniosków i petycji – Marcin Jóźwiak i Grażyna Owczarek - uznali w
głosowaniu, że petycja jest bezzasadna. Trafi ona teraz pod obrady najbliższej
sesji Rady Powiatu.