Ze zdziwieniem zauważyłem plakaty wyborcze na byłym budynku
internatu. Zacząłem się zastanawiać, czy powinny ozdabiać drzwi tego budynku.
Nie wątpię, że wywieszający te plakaty uzyskał zgodę właściciela lub zarządcy
budynku, a więc prawdopodobnie starosty. Tutaj nie można mieć zastrzeżeń. Były
budynek internetu nie jest częścią urzędu samorządu terytorialnego, nie jest
częścią starostwa, ale stanowi jedynie mienie powiatu, więc plakaty mogą sobie
wisieć. Z drugiej strony budynek wcześniej był częścią jednostki oświatowej o nazwie
Liceum Ogólnokształcące. W świetle prawa oświatowego internat to szkoła.
Nie wszyscy potencjalni wyborcy mogą wiedzieć, że internat
stracił swój status oświatowy, jest jedynie pustym obiektem, które starostwo
stara się sprzedać. W ich oczach mogłoby dojść do złamania prawa wyborczego.
Wydaje się, że ta agitacja na drzwiach internackich jest przesadą. Chyba wynika
z lenistwa lokalnego sztabu wyborczego jednego z kandydatów. Wystarczy bowiem
zapytać się właściciela dowolnego płotu i ... jest kilka metrów kwadratowych do
wykorzystania. A może właściciele płotów nie lubią kandydata i stąd ta
ekstrawagancka agitacja.