piątek, 30 sierpnia 2019

Za miedzą – bój o rurę


Przez blisko rok wojewoda dolnośląski zajmował się sprzeciwami od decyzji wydanych przez górowskie starostwo dotyczących przebudowy gazociągu w Rudnej Wielkiej. Fakt niewielkiej zmiany lokalizacji nie podobał się dla trojga mieszkańców gminy Wąsosz (Romana Góralczyka, Darii Góralczyk i Kingi Sójki reprezentowanych przez Kazimierza Ławika, którego reprezentował adwokat).


Sprawa dotyczyła działki należącej do Chemeko-System, przez której środek przebiegała rura  gazociągu średniego ciśnienia relacji Załęcze – Bojanowo, ukryta w ziemi. Wrocławska spółka w porozumieniu z PGNiG omówiła warunki jej przeniesienia w inne miejsce (nadal na terenie ich gruntu. Koszty przygotowania formalnego, wynajęcia i opłacenia ekipy wykonującej inwestycję miał pokryć właściciel składowiska w Rudnej Wielkiej, na co przystał. 

W pierwszej połowie 2017 roku starosta górowski wydał pozwolenie na przebudowę gazociągu. Od niej odwołanie złożyli mieszkańcy okolicy – trzy osoby. Wojewoda dolnośląski przez 11 miesięcy badał sprawę, by w ostatnich dniach sierpnia umorzyć postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności decyzji górowskich urzędników. W sześciostronicowym uzasadnieniu podpisanym przez dyrektora wydziału infrastruktury w gabinecie wojewody czytamy, że postępowanie należało umorzyć ze względu na fakt, iż skarżący nie byli stroną w sprawie.

Oponenci przeniesienia gazociągu żądali też od wojewody dolnośląskiego zatrzymania prac budowlanych. Wojewoda nie przychylił się do tego wniosku. Próbowano też storpedować inwestycję poprzez zawiadomienia do WIOŚ, jednakże to nie przyniosło oczekiwanego efektu przez protestujących.

Zatrzymanie przebudowy rurociągu mogło wiązać się z zatrzymaniem transportu gazu.  A to przyniosłoby ogromne straty i spowodowałoby ryzyko pozwania powiatu przez PGNiG o odszkodowanie. Te zapewne byłoby gigantyczne. Rzeczywiste średnie przepływy gazu w omawianym gazociągu wynoszą między 13 a 15 tysięcy metrów sześciennych na godzinę. Oznacza to, że dziennie przepływa tamtędy gaz warty około pół miliona złotych. Miesięcznie daje to niebagatelną kwotę 15 milionów złotych. Wspomnieć należy, że PGNiG należy do skarbu państwa.

Chemeko-System odniosło się do wydanych przez wojewodę decyzji. Twierdzi, że działania przeciwników „wskazują na zupełny brak merytorycznego rozeznania w przedmiocie planowanej inwestycji w aspekcie formalnoprawnym, jak i faktycznym, i pozostają oparte na nieprawdziwych i niesprawdzonych informacjach”. 

Mimo że decyzja we Wrocławiu została wydana dopiero teraz, gaz spokojnie płynie nowym rurociągiem od stycznia tego roku.  Teraz nasuwa się inne pytanie: kto zapłaci za całe procedowanie sprawy przez urzędników wojewody? Jak zwykle … podatnicy.