Przez blisko rok
wojewoda dolnośląski zajmował się sprzeciwami od decyzji wydanych
przez górowskie starostwo dotyczących przebudowy gazociągu w Rudnej Wielkiej.
Fakt niewielkiej zmiany lokalizacji nie podobał się dla trojga mieszkańców
gminy Wąsosz (Romana Góralczyka, Darii Góralczyk i Kingi Sójki reprezentowanych
przez Kazimierza Ławika, którego reprezentował adwokat).
Sprawa dotyczyła
działki należącej do Chemeko-System, przez której środek przebiegała rura
gazociągu średniego ciśnienia relacji Załęcze – Bojanowo, ukryta w ziemi. Wrocławska
spółka w porozumieniu z PGNiG omówiła warunki jej przeniesienia w inne miejsce
(nadal na terenie ich gruntu. Koszty przygotowania formalnego, wynajęcia i
opłacenia ekipy wykonującej inwestycję miał pokryć właściciel składowiska w
Rudnej Wielkiej, na co przystał.
W pierwszej połowie
2017 roku starosta górowski wydał pozwolenie na przebudowę gazociągu. Od niej
odwołanie złożyli mieszkańcy okolicy – trzy osoby. Wojewoda dolnośląski przez
11 miesięcy badał sprawę, by w ostatnich dniach sierpnia umorzyć postępowanie w
sprawie stwierdzenia nieważności decyzji górowskich urzędników. W
sześciostronicowym uzasadnieniu podpisanym przez dyrektora wydziału
infrastruktury w gabinecie wojewody czytamy, że postępowanie należało umorzyć
ze względu na fakt, iż skarżący nie byli stroną w sprawie.
Oponenci przeniesienia
gazociągu żądali też od wojewody dolnośląskiego zatrzymania prac budowlanych.
Wojewoda nie przychylił się do tego wniosku. Próbowano też
storpedować inwestycję poprzez zawiadomienia do WIOŚ, jednakże to nie
przyniosło oczekiwanego efektu przez protestujących.
Zatrzymanie przebudowy
rurociągu mogło wiązać się z zatrzymaniem transportu gazu. A to
przyniosłoby ogromne straty i spowodowałoby ryzyko pozwania powiatu przez PGNiG
o odszkodowanie. Te zapewne byłoby gigantyczne. Rzeczywiste średnie przepływy
gazu w omawianym gazociągu wynoszą między 13 a 15 tysięcy metrów
sześciennych na godzinę. Oznacza to, że dziennie przepływa tamtędy gaz warty
około pół miliona złotych. Miesięcznie daje to niebagatelną kwotę 15
milionów złotych. Wspomnieć należy, że PGNiG należy do skarbu państwa.
Chemeko-System
odniosło się do wydanych przez wojewodę decyzji. Twierdzi, że działania
przeciwników „wskazują na zupełny brak merytorycznego rozeznania w przedmiocie
planowanej inwestycji w aspekcie formalnoprawnym, jak i faktycznym, i
pozostają oparte na nieprawdziwych i niesprawdzonych informacjach”.
Mimo że decyzja we
Wrocławiu została wydana dopiero teraz, gaz spokojnie płynie nowym rurociągiem
od stycznia tego roku. Teraz nasuwa się inne pytanie: kto zapłaci za
całe procedowanie sprawy przez urzędników wojewody? Jak zwykle …
podatnicy.