Wydawałoby, że w podczas obrad ostatniej sesji Rady Powiatu (22 czerwca) najwięcej uwagi skupi absolutorium dla zarządu, może głosowanie nad wotum zaufania czy sprawozdanie z wykonania budżetu, jednak nie. Najwięcej emocji i czasu zajęła dyskusja podczas omawiania punktu „Wolne głosy i wnioski”. Przybyła grupa wyborców i ich wystąpienia wywołały burzę.
Najwięcej emocji wywołały panie, które specjalnie przybyły na obrady i cierpliwie czekały na przedostatni punkt porządku obrad. Najpierw zabrała głos Urszula Żyjewska, która mówiła o swoim zmarłym mężu, eksponując jego osiągnięcia („powiat widoczny w sporcie”),, ale jednocześnie bagatelizując zarzuty korupcyjne. Zaapelowała, żeby jeszcze raz zastanowić się nad wnioskiem o nadanie imienia Stanisława Żyjewskiego hali „Arkadia”. Na końcu swojego wystąpienia zaczęła mówić o szpitalu i konieczności jego uruchomienia. Proponowała zaprosić do Góry posłów i u nich szukać pomocy.
Po niej przemówiła Anna Ratajczak. Powiat upadł, nic nie ma,
nie możemy na to pozwolić. Zróbcie coś dla Góry, zaapelowała do radnych. Należy
odkupić stary budynek szpitala, odremontować i uruchomić tam szpital. W imieniu
mieszkańców prosiła radnych o wsparcie. Zadeklarowała w imieniu mieszkańców
współpracę, ale jednocześnie oświadczyła, że będziemy tak długo walczyć aż
szpital powstanie. Mówiła o petycji, pod którą podpisało się prawie siedemset
osób.
Już po jednym, dwu zdaniach, które padły z usta Anny
Ratajczak, Ryszard Wawer chciał przerwać jej wystąpienie i chciał je
komentować, ale nie dała sobie odebrać głosu. W tej bardzo emocjonalnej
dyskusji wyszedł on z roli osoby, której zadaniem jest wyłącznie organizowanie
pracy rady oraz prowadzenie obrad rady, bardzo aktywnie starał się podważyć
słowa dyskutantów, poczynając od próby przerwania wystąpienia do oskarżenia o
używanie „populistycznych stwierdzeń”. Przyczepił się do określenia Anny
Ratajczak, że mówi „w imieniu mieszkańców”. Usilnie chciał się dowiedzieć w
imieniu kogo ona mówi.
W pewnym momencie przewodniczący rady poprosił o
przedstawienie merytorycznych propozycji, bo uważa, że ponowne uruchomienie
szpitala będzie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe, bo to nie tylko kwestia
budynku, ale też kadry medycznej, której brakuje. Zaproponowałem pewne
rozwiązanie (patrz "Szansa na szpital"). W świetle prawa prowadzenia szpitala powiatowego jest zadaniem
powiatu, ale można spróbować wywierać presję na posłów czy senatorów, twórców
prawa w Polsce, o pomoc. Podałem
przykłady takich rozwiązań (miliony na spłatę zadłużenia Słupska, utworzenia
przystanku kolejowego we Włoszczowej). Niech parlamentarzyści pamiętają o swoich wyborcach nie tylko w czasie kampanii wyborczej, ale w czasie pomiędzy nimi, niech zrobią
coś dla nich.
Wówczas przewodniczący rady chciał mnie rozliczyć z tego, co
zrobiłem w czasie pełnienia funkcji członka zarządu. Początkowo nie chciałem
nic mówić, bo od rozliczania z moich działań są wyborcy, a nie Ryszard Wawer, ale
w końcu oświadczyłem, że w czasie, kiedy byłem w zarządzie, podpisano umowę z
firmą Chemeko-System na sfinansowanie remontu starej przychodni w celu
utworzenia ambulatorium. Ryszardowi Wawerowi takie wyjaśnienie nie
wystarczyło.
Gdy w dyskusji ktoś mówił o rozliczeniu sprzedających szpital,
przewodniczący rady kontrował, że to już rozstrzygnęła prokuratura, rozpatrując
zgłoszenie radnego Jana Przybylskiego (patrz "Szpital w prokuraturze"). A o tym, że obecne władze powiatu
zrezygnowała z audytu, czyli kontroli sprzedaży szpitala, które zlecił
poprzedni starosta Kazimierz Bogucki, już nie wspomniał (patrz "Sprzedaż szpitala - bez audytu"). Po przeprowadzeniu audytu sprawa ewentualnie
byłaby zgłoszona do prokuratury. To
pokazuje pokrętny sposób argumentowania przewodniczącego rady.
Po Annie Ratajczak zabrały głos jeszcze dwie osoby. Jako
ostatni mówił Maciej Bogdański, który poruszył problem dojazdu do
miejscowości z szpitalami w ościennych powiatach czy nawet województwach. Usłyszał,
żeby założył sobie firmę przejazdową.
Radny Grzegorz Al. Trojanek zaproponował przewodniczącemu rady, żeby ten we wrześniu zwołał sesję poświęconą dwu zagadnieniom – służbie zdrowia i drogom i zaprosił na nią wojewodę, dyrektora dolnośląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, marszałka województwa dyrekcję Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei. Mimo że kilkakrotnie powtarzał swój wniosek, nie usłyszeliśmy żadnego odzewu na ten wniosek, jedynie Ryszard Wawer sugerował, żeby tę sesję zwołali radni w trybie nadzwyczajnym. Na szczęście wnioskodawca nie przyjął tej sugestii.
Na apel o współpracę w sprawie uruchomienia szpitala wystosowany
przez Annę Ratajczak w imieniu mieszkańców na sesji nie usłyszałem żadnej
odpowiedzi. Oświadczyła, że będziemy tak długo walczyć, aż szpital powstanie.